Biuro Podróży Chortycia
Plac Na Bramie 8
37-700, Przemyśl


Lwowskie knajpy i kawiarnie

Lwów jest miejscem, gdzie zabawa doskonale wpisuje się w krajobraz miasta. Źródła tego można szukać w subkulturze batiarów, którzy starali się zawsze być weseli. Batiar z języka węgierskiego oznacza uzbrojonego chuligana ale we Lwowie tak określano typ człowieka i określenie to nie wiązało się w żaden sposób z agresją lecz z pogodą ducha. Batiarami mogli być zarówno ludzie mający arystokratyczne korzenie jak i dół społeczny. Mieli swój kodeks honorowy, swoją gwarę ale na pierwszym miejscu stawiali dobrą zabawę i żarty. Śmiało można stwierdzić, że duch batiarski we Lwowie nie zaginął i w dalszym ciągu ma się dobrze. Epoka ZSSR próbowała walczyć z zachowaniami Lwowian i sprowadzić ich na "właściwą ścieżkę" lecz była to przysłowiowa walka z wiatrakami. Batiarski duch miasta dał podwaliny do powstania wielu ciekawych lokali, które obowiązkowo trzeba odwiedzić podczas wycieczki do Lwowa. Dla smakoszy złotego trunku można śmiało zarezerwować więcej dni na lwowskiej starówce.... 

 


Lwowskie lokale / knajpy, które warto zobaczyć

 

Wiele lokali związana jest z tematyką lwowską - z sławnymi ludźmi czy wydarzeniami. Dla przykładu ku czci ojca teorii masochizmu zadedykowano jeden z lokali - "Masoch". Leopold von Sacher-Masoch urodził się we Lwowie i właśnie to miasto go kształtowało w dzieciństwie. Jego ojcem był dyrektorem miejskiej policji. Zasłynął w świecie po publikacji powieści "Wenus w futrze", która odbiła się szeroką dyskusją w kręgu psychologów i psychiatrów. Elementem powieści były oczywiście dewiacje seksualne i tak kojarzony jest dziś sam Masoch. Wybierając się do lokalu poświęconego jego osobie przy wejściu można zobaczyć jego pomnik ludzkich rozmiarów. Zanim wejdziemy powinniśmy sprawdzić co ma w kieszeni... Wystrój lokalu może na początku przestraszyć osoby bardzo konserwatywne lecz po chwili tam spędzonej zobaczymy, że to nas bardziej bawi niż gorszy. Na niektórych krzesłach odciśnięte są genitalia obu płci a figurki z genitaliami towarzyszą nam w całym lokalu. W samym lokalu panuje czerwony półmrok co oddaje typowy dla Masocha klimat. Dodatkową atrakcją lokalu jest możliwość zamówienia biczowania, co cieszy się popularnością. Gdy klienci dobrze się bawią to kelnerki mogą rzucić za koszulę kostkę lodu albo założyć gościom kolczatkę z kilkukilogramową kulą. Dla wielu gości jest to ważny punkt wycieczki do Lwowa. Same kelnerki również noszą lekko wyzywające stroje i wiedzą jak zachęcać ludzi do zabawy. Potrawy również związane są z tematyką masochizmu oraz dewiacji seksualnych i w momencie doniesienia do stolika wywołują uśmiech na twarzach klientów. 

Innym lokalem, o którym warto wspomnieć jest "Najdroższa Restauracja Galicji". Nasza wycieczka do Lwowa i Żółkwi często zaczyna się w rynku gdzie lokal jest usytuowany. Restauracja nawiązuje do loży masońskiej i nigdzie nie znajdziemy ani szyldów ani reklam lokalu. W sumie ciężko jest do niego trafić bo nawet drzwi do restauracji wyglądają jak wejście do czyjegoś mieszkania. Gdy zadzwonimy do drzwi to otworzy nam pan w szlafroku a z tyłu zobaczymy kuchnię z czasów radzieckich. Wielu turystów obraca się w tym momencie na pięcie i ucieka. Lecz my proponujemy zajrzeć ado środka, bo pan w szlafroku zaprasza nas serdecznie na kawę. Po krótkiej rozmowie dostajemy zaproszenie do sypialni i w momencie jak przejdziemy przez kotarę wchodzimy do knajpy właściwej. Często wita nas pan grający na pianinie. Na ścianach widnieją wizerunki osób, które uważane były za masonów. Znajdziemy tam zarówno Georga Washingtona jaki i ukraińskie akcenty jak Iwan Franko czy Semen Petlura. Wrażenie robi stare BMW które zostało okazale powieszone w jednej z sal. Unikalny jest również pomysł na toalety. W jednej z nich znajdziemy prawidziwie królewski tron. Z boku możemy chwycić za ogromne berło a z góry na głowę pada nam jasne światło, które wyróżnia się w półmroku. Druga toaleta to ogromny sejf. Po odsunięciu metalowych drzwi z pokrętłem wita nas widok dużej ilości dolarów. Środek jest przeszklony i podświetlony dlatego podłoga, sufit i ściany są całe w amerykańskiej walucie. W restauracji ceny są bardzo wysokie ale gdy mamy kartę zniżkową to możemy obniżyć nasz rachunek aż o 90 %.

Warto wspomnieć też o restauracji "Lampa Naftowa" przy ulicy ormiańskiej. Lokal dedykowany jest Łukasiewiczowi i Zehowi, bez których nie byłoby wynalazku zwanego lampą naftową. Po ich odkryciach cały świat się wywrócił do góry nogami i naftę, którą dotychczas wykorzystywano do smarowania kół w wozie zaczęto wykorzystywać do innych celów. Zeh i Łukasiewicz nie wiedzieli do końca czego potrzebują gdy zajęli się destylacją nafty. Przekazy lwowian donoszą że próbowali stworzyć spirytus lecz przez niepowodzenie eksperymentu odkryli łatwopalną naftę. Dzięki wynalazkowi skonstruowano pierwszą lampę naftową i przy jej świetle przeprowadzono w szpitalu przy ul. Łyczakowskiej pierwszą operację w nocy. Wynalazek szybko rozpowszechnił się na cały świat. W lokalu Lampa Naftowa znajdziemy pamiątki po dawnej naftowej potędze Galicji. Wejście to kręte, czarne schody, które symbolizują dół szybu. Już na piętrze pada więcej światła i na ścianach znajdziemy wiele zdjęć i eksponatów związanych dawnymi czasami. Możemy nawet spróbować wódki benzynówki, która podawana jest w menzurce. W całej knajpie unosi się lekki zapach nafty ale akurat tutaj ma to swój klimat i przydaje lokalowi uroku !

 

Wycieczki do Lwowa nie można wyobrazić sobie bez kawy. Z kawą wiąże się półprawdziwa legenda związana z osobą Jerzego Kulczyckiego. Dorastał on na Galicyjskiej wsi niedaleko Lwowa w rodzinie chłopskiej i gdy z chłopca stał się młodzieńcem zaiskrzyło między nim a córką pana. Gdy pan dowiedział się o romansie jego córki z chłopem dał Kulczyckiemu do zrozumienia, że jak szybko nie opuści wsi to szybko zakończy swój żywot. W XVII stuleciu najlepszym miejscem do ucieczki i ukrycia się w tej części Europy była Sicz Zaporoska. Takim sposobem Iwan Kulczycki dołączył do grona kozaków, którzy wiedli specyficzny żywot. Na dzikich stepach ciągle pojawiało się zagrożenie ze strony Tatarów i kozacy byli wyspecjalizowani w walkach z ordą. Cieszyli się wolnością i swobodami, której u pana by nie mieli ale w zamian żyli w poczuciu ciągłego zagrożenia. Kozacy sami również robili pochody na Tatarów i podczas jednego z pochodów Kulczycki został pojmany do niewoli. Zabrano go do Stambułu gdzie miał służyć sułtanowi. Jego nowy pan dał mu do zrozumienia, że jak ucieknie to sami mieszkańcy go zgładzą gdyż zbytnio się wyróżnia i nie zna języka, a uciekinierów kara się śmiercią. Przez kilka lat służby w Stambule nauczył się języka, poznał obyczaje i od słońca nabrał ciemnej karnacji. Historia lubi się powtarzać i z odwzajemnieniem zakochał się w córce sułtana. Nie czekali aż ich romanse wyjdą na jaw tylko od razu zaplanowali ucieczkę.

 

W ówczesnej Europie miastem, w którym można było wmieszać się w tłum i być anonimowym był Wiedeń i tam się udał Kulczycki ze swoją wybranką serca. Lecz i do Wiednia doszły niespokojne czasy. Wojska tureckie szły w kierunku miasta i było wiadomo, że jak padnie Wiedeń to zrodzi się zagrożenie dla reszty Europy. Z historii wiemy, że najbardziej zasłużoną osobą w obronie chrześcijańskiej Europy był Jan III Sobieski. Zorganizował on wojska zebrane w granicach Rzeczypospolitej i do udziału w bitwie zaprosił również kozaków, którzy z Turkami i Tatarami walczyli ciągle. Przed bitwą było trzeba ocenić siły wroga i zrobić ogólne rozeznanie. Było to ciężkie bo Turcy pojmali i ścięli trzech wysłanych szpiegów. W końcu zwrócono się do Kulczyckiego, żeby on sił swoich spróbował. Misja zakończyła się sukcesem i precyzyjnie zdobył informacje, których potrzebowali głównodowodzący. Przy ogromnych siłach z obu stron bitwa trwała zaledwie trzy godziny. Na pierwszy rzut do walki puszczono kozaków. Robili oni również wrażenie psychologiczne, gdyż ubrani w spodnie szarawary i od pasa w górę nadzy szli do boju tańcząc i śpiewając. Wroga takie działanie dezorientowało, bo kto normalny cieszy się jak idzie na śmierć? Po kozakach ruszyła polska husaria, której gwiżdżące pióropusze robiły taki szum, że dezorientowały konie wroga. Bitwa zakończyła się wielkim sukcesem chrześcijańskiej Europy. Po bitwie doszło oczywiście do podziału łupów. Sobieskiemu bardzo zależało na strusiach, które Kara Mustafa przyprowadził razem z wojskiem, bo chciał je umieścić w swoim zwierzyńcu lecz dowodzący wojskami tureckimi kazał wszystkie ściąć podczas ucieczki. Do podziału łupów zaproszono również Kulczyckiego, który poprosił o zielone ziarna kawy. Wszyscy myśleli, że to pokarm dla wielbłądów, bo w ówczesnej Europie kawy nie znali. Ku zdziwieniu innych Kulczycki kawę z chęcią zabrał, bo znał ten napój z Turcji. Długo trwało i kosztowało wiele wysiłku by przekonać Europejczyków do picia kawy. Otworzył knajpę Pod Niebieską Butelką, gdzie snuł jako bohater opowieści z bitwy pod Wiedniem. Z czasem dolał do kawy miodu i mleka co trafiło w podniebienia mieszkańców Wiednia i słowo kawa po wiedeńsku rozeszło się na cały świat. Wycieczka do Lwowa to okazja, żeby spróbować pysznej kawy. 

We Lwowie owa legenda jest bardzo popularna i nawet istnieje restauracja "Pod Niebieską Butelką". Wystrój nawiązuje do czasów imperium austriackiego - znajdziemy flagę z orłem z czasów "babci Austrii", na ścianie portret Najjaśniejszego Cesarza oraz Jerzego Kulczyckiego a także dawne pejzaże Lwowa. W lokalu możemy zamówić sporo rodzajów kawy m. in. kawę z ogniem. Dania natomiast pochodzą z wszystkich zakątków dawnych Austro-Węgier. Ciekawa jest również ceglana podłoga, która ładnie komponuje się z resztą wystroju. Lokal jest oświetlony tylko świecami.

 

Nieopodal w samym rynku znajduje się następna knajpa dedykowana kawie. Jej nazwa to "Kopalnia Kawy". W odróżnieniu od niebieskiej butelki lokal nie jest wykonany w tradycyjnym stylu. Część lokalu znajduje się na parterze a część w podziemiach. W knajpianych podziemiach można się zgubić jeżeli przebywa tam ktoś pierwszy raz. Schodząc do piwnicy możemy wyposażyć się w kask z lampką, który oświetli nam drogę. Pod ziemią oczywiście wydobywana jest kawa. Zgodnie z ideą lokalu kawa jest jedną z kopalin. W menu do wyboru do koloru ze wszystkim co jest z kawą związane.

 

Warto również wspomnieć o lokalu "Smaczna Kawa", który znajduje się obok dawnego kościoła jezuitów. Lokal nie powala rozmachem i wystrojem jak inne ale ściąga wielu lwowian, którzy twierdzą, że tam kawa najlepiej smakuje w całym mieście.Inna świetna kawiarnia to "Świat Kawy" zanjdująca się nieopodal Kaplicy Boimów, tuż obok katedry. Ulubione miejsce lwowskiego mera przyciąga klientów nie tylko znakomitą kawą ale również ciastami pieczonymi na miejscu.

Wycieczki samolotowe do Lwowa to nie tylko zabytki ale i smaczna kawa! Oczywiście Lwów ma do zaoferowania wiele więcej ciekawych lokali i restauracji o niebanalnym wystroju i ciekawej tematyce. Warto wspomnieć chociażby o fantastycznym "Domu Legend" z witającym nas panem kominiarzem,  żydowskiej restauracji "Pod Złotą Różą" w której menu nie znajdziemy cen poniważ należy je sobie wynegocjować z kelnerem czy chociazby słynny "Atlas", w którym spotykali się literaci i artyści. Smacznie i ekskluzywnie zjemy u "Baczewskiego" a różnych rodzajów piwa skosztujemy w "Teatrze Piwa Prwada" - wielopiętrowym lokalu znajdującym się w samym rynku. Jeżeli chcemy zobaczyć prawdziwego kata, koniecznie musimy się udać do "Mięsa i sprawiedliwość". Stamtąd już niedaleko do "Arsenału" czyli lokalu oferującego najsmaczniesze żeberka w mieście a przy okazji jedynej knajpy w której nie użwa się sztućców!

 

Aby odkryć wszystkie te niesamowite miejsca i zakosztować ich specjalności, koniecznie trzeba wybrać się do Lwowa na dłużej, do czego serdecznie Was zapraszamy. Będziecie oczarowani miastem i jego atmosferą !

 

Bary we Lwowie

 

Tą część artykułu może zaczniemy od kawy, bez której wycieczki do Lwowa sobie nie można wyobrazić. Z kawą wiąże się półprawdziwa legenda związana z osobą Jerzego Kulczyckiego. Dorastał on na Galicyjskiej wsi niedaleko Lwowa w rodzinie chłopskiej i gdy z chłopca stał się młodzieńcem zaiskrzyło między nim a córką pana. Gdy pan dowiedział się o romansie jego córki z chłopem dał Kulczyckiemu do zrozumienia, że jak szybko nie opuści wsi to szybko zakończy swój żywot. W XVII stuleciu najlepszym miejscem do ucieczki i ukrycia się w tej części Europy była Sicz Zaporoska. Takim sposobem Iwan Kulczycki dołączył do grona kozaków, którzy wiedli specyficzny żywot. Na dzikich stepach ciągle pojawiało się zagrożenie ze strony Tatarów i kozacy byli wyspecjalizowani w walkach z ordą. Cieszyli się wolnością i swobodami, której u pana by nie mieli ale w zamian żyli w poczuciu ciągłego zagrożenia. Kozacy sami również robili pochody na Tatarów i podczas jednego z pochodów Kulczycki został pojmany do niewoli. Zabrano go do Stambułu gdzie miał służyć sułtanowi. Jego nowy pan dał mu do zrozumienia, że jak ucieknie to sami mieszkańcy go zgładzą gdyż zbytnio się wyróżnia i nie zna języka, a uciekinierów kara się śmiercią. Przez kilka lat służby w Stambule nauczył się języka, poznał obyczaje i od słońca nabrał ciemnej karnacji. Historia lubi się powtarzać i z odwzajemnieniem zakochał się w córce sułtana. Nie czekali aż ich romanse wyjdą na jaw tylko od razu zaplanowali ucieczkę. W ówczesnej Europie miastem, w którym można było wmieszać się w tłum i być anonimowym był Wiedeń i tam się udał Kulczycki ze swoją wybranką serca. Lecz i do Wiednia doszły niespokojne czasy. Wojska tureckie szły w kierunku miasta i było wiadomo, że jak padnie Wiedeń to rodzi to zagrożenie dla reszty Europy. Z historii wiemy, że najbardziej zasłużoną osobą w obronie chrześcijańskiej Europy był Jan III Sobieski. Zorganizował on wojska zebrane w granicach Rzeczypospolitej i do udziału w bitwie zaprosił również kozaków, którzy z Turkami i Tatarami walczyli ciągle. Przed bitwą było trzeba ocenić siły wroga i zrobić ogólne rozeznanie. Było to ciężkie bo Turcy pojmali i ścięli trzech wysłanych szpiegów. W końcu zwrócono się do Kulczyckiego, żeby on sił swoich spróbował. Misja zakończyła się sukcesem i precyzyjnie zdobył informacje, które potrzebowali głównodowodzący. Przy ogromnych siłach z obu stron bitwa trwała zaledwie trzy godziny. Na pierwszy rzut do walki puszczono kozaków.

 

Robili oni również wrażenie psychologiczne, gdyż ubrani spodnie szarawary i od pasa w górę nadzy szli do boju tańcząc i śpiewając. Wroga takie działanie dezorientowało, bo kto normalny cieszy się jak idzie na śmierć? Po kozakach ruszyła polska husaria, której gwiżdżące pióropusze robiły taki szum, że dezorientowały konie wroga. Bitwa zakończyła się wielkim sukcesem chrześcijańskiej Europy. Po bitwie doszło oczywiście do podziału łupów. Sobieskiemu bardzo zależało na strusiach, które Kara Mustafa przyprowadził razem z wojskiem, bo chciał je umieścić w swoim zwierzyńcu lecz dowodzący wojskami tureckimi kazał wszystkie ściąć podczas ucieczki. Do podziału łupów zaproszono również Kulczyckiego, który chciał poprosił o zielone ziarna kawy. Wszyscy myśleli, że to pokarm dla wielbłądów, bo w ówczesnej Europie kawy nie znali. Ku zdziwieniu innych Kulczycki kawę z chęcią zabrał, bo znał ten napój z Turcji. Długo namęczył się jednak, żeby przekonać europejczyków do jej picia. Otworzył knajpę Pod Niebieską Butelką, gdzie snuł jako bohater opowieści z bitwy pod Wiedniem. Z czasem dolał do kawy miodu i mleka co trafiło w podniebienia mieszkańców Wiednia i słowo kawa po wiedeńsku rozeszło się na cały świat.

 

Gdzie napijemy się dobrej kawy we Lwowie?

 

Wycieczka do Lwowa to okazja, żeby spróbować dobrej kawy. We Lwowie owa legenda jest bardzo popularna i nawet istnieje restauracja Pod Niebieską Butelką. Wystrój nawiązuje do czasów imperium austriackiego - znajdziemy flagę z orłem z czasów "babci Austrii, na ścianie portret Najjaśniejszego Cesarza` i Jerzego Kulczyckiego oraz dawne pejzaże Lwowa. W lokalu możemy zamówić sporo rodzajów kawy m. in. kawę z ogniem. Dania natomiast pochodzą z wszystkich zakątków dawnych Austro-Węgier. Ciekawa jest również ceglana podłoga, która ładnie komponuje się z resztą wystroju. Lokal jest oświetlony tylko świecami.

 

Nieopodal bliżej rynku znajduje się następna knajpa dedykowana kawie. Jej nazwa to Kopalnia Kawy. W odróżnieniu od niebieskiej butelki lokal nie jest wykonany w tradycyjnym stylu. Część lokalu znajduje się na parterze a część w podziemiach. W knajpianych podziemiach można się zgubić jeżeli przebywa tam ktoś pierwszy raz. Schodząc do piwnicy możemy wyposażyć się w kask z lampką, który oświetli nam drogę. Pod ziemią oczywiście wydobywana jest kawa. Zgodnie z ideą lokalu kawa jest jedną z kopalin. W menu do wyboru do koloru ze wszystkim co jest z kawą związane.

 

Warto również wspomnieć o lokalu "Smaczna Kawa", który znajduje się obok dawnego kościoła jezuitów. Lokal nie powala rozmachem i wystrojem jak inne ale ściąga wielu lwowian, którzy twierdzą, że tam kawa najlepiej smakuje w całym mieście. Wycieczki do Lwowa to nie tylko zabytki ale i smaczna kawa oraz kuchnia!